Instytucja jaką jest Open Finance jakiś czas temu oferował lokaty bankowe timingowe, które wówczas cieszyły się znaczną popularnością. Były one opisywane jako jedne z najlepszych możliwych sposobów inwestowania bez konieczności dokonywania zbędnych formalności. Jednym z minusów była natomiast konieczność minimalnego wkładu opiewającego na wysokość pięciu tysięcy złotych.

Oprocentowanie lokaty tego rodzaju wynosiło 8% w skali roku w przypadku depozytu trzymiesięcznego, co stanowiło niezwykle atrakcyjną ofertę. Należy jednak zaznaczyć, iż kapitał rozdzielany był na dwie połowy – jedna z nich inwestowana była w lokatę promocyjną, natomiast druga połowa stanowiła fundusz inwestycyjny, który można było samemu wybrać z podanego wcześniej spisu.

Należy jednak podkreślić, że dość osobliwe były warunki w przypadku gdybyśmy chcieli zerwać tego rodzaju depozyt. Otóż wówczas traciliśmy całość naliczonych do tej pory odsetek, co powodowało, że nie zarabialiśmy na danej inwestycji nic. Sytuacja ta wyglądała w ten sposób, nawet jeśli depozyt był zrywany niedługo przed właściwym terminem zakończenia. Nie każdy klient zwracał również uwagę na fakt, że oprocentowanie, jakie było reklamowane naliczane było nie w skali czasu trwania danego depozytu, ale w skali roku. W związku z tym należało to wziąć pod uwagę podczas obliczania finalnego zysku. Prowadziło to do późniejszych rozczarowań, bowiem jeśli ktoś nie doczytał o tym fakcie w warunkach umowy mógł poczuć się w pewnym sensie oszukany. Mimo wszystko do skorzystania z tej oferty zachęcać miał nas prezent w postaci aparatu fotograficznego. Aby go jednak otrzymać musieliśmy założyć depozyt na minimum pięćdziesiąt tysięcy złotych. Sceptycy twierdzili jednak, że podarowany sprzęt nie był tak naprawdę niczego wart, bowiem można go było sobie zakupić samemu już za kwotę dwustu złotych.

Logicznym jest natomiast fakt, że jeśli jest kogoś stać na założenie lokaty bankowej na kwotę rzędu pięćdziesiąt tysięcy złotych, to jest on również w stanie zakupić sobie taki aparat fotograficzny. Depozytów tych na próżno też było nam szukać wśród rankingów lokat dostępnych chociażby na skuteczne-oszczedzanie.com. Mimo wszystko nie każdy klient banku zwraca uwagę na takie zestawienia, a raczej ufa on pracownikom danej placówki, w związku z czym wiele osób decydowało się na takie rozwiązanie. Tymczasem okazywało się, że reklamowane 8% naliczane było tylko od kwoty, jaka wpłacana była na depozyt, a więc od połowy tego, co w sumie zainwestowaliśmy.

Rzeczywisty zysk odbiegał zatem w znacznym stopniu od tego, jaki początkowo sobie zakładaliśmy. Do istotnych minusów należy również zaliczyć fakt opłaty naliczanej od kwoty wpłacanej na fundusz inwestycyjny, która wynosiła cztery procent w przypadku sum do stu pięćdziesięciu tysięcy złotych. Opłaty tej nie dało się w żaden sposób uniknąć, a niestety nie dowiadywaliśmy się o niej z żadnych broszur informacyjnych, a dopiero podczas podpisywania umowy. Wówczas natomiast wiele osób godziło się na nią, nie biorąc pod uwagę, że znacznie obniża ona opłacalność całej inwestycji.